Talin, Estonia (1999)

Stolica Estonii przypomina Warszawę pod względem podejścia do turystów. Samo Stare Miasto jest fantastyczne i dosć drogie. Poza nim miasto wygląda jak inne czołowe dokonania powojennej architektury wschodnioeuropejskiej, dogadać się można
tylko w miejscowym języku (do dziś nie wiem, czy mięso, które jadłem na obiad, nie było niegdyś psem właściciela restauracji), ale przynajmniej chleb kosztuje tyle co chleb, a piwo - tyle co piwo, czego nie można powiedzieć o Skandynawii. Jednodniowa wycieczka do Talina umożliwiła nam podleczenie żołądków zatrutych zupami instant po trzech tygodniach w Skandynawii. W Talinie byłem jednak później jeszcze dwa razy, bo to starem miasto naprawdę warto oglądać, a obecnie Talin i w ogóle Estonia to chyba najbardziej "europejskie" ze wschodnioeuropejskich miast.

Kontakt

Bartosz Witkowski
Instytut Ekonometrii SGH
Szkoła Główna Handlowa w Warszawie

© 2014 Wszystkie prawa zastrzeżone.

Załóż własną stronę internetową za darmoWebnode